Witam.
Ponieważ jestem tu na Forum nowym forumowiczem chciałbym się z wszystkimi serdecznie przywitać.
Forum to czytam z dużym zainteresowaniem, jestem jego wielkim sympatykiem.
O sobie.
Urodziłem się i mieszkam w Malborku, mam 41 lat, żonę, dwie córki i kotkę oraz bzika totalnego na punkcie wiatrówek. W pracy niektórzy wołają na mnie "maniak"
Tu na fotce poniżej w wieku lat około 8, i zagadka co mi "wisi" i o co się opieram?
Na fotce poniżej mój Tato - mysliwy, niestety odszedł 1,5 roku temu do krainy wiecznych łowów.
Pracuję obecnie jako nauczyciel praktycznej nauki zawodu w Centrum Edukacji Zawodowej w Malborku. Ukończyłem Politechnikę Gdańską na Wydziale Mechanicznym w 2003 roku.
Wcześniej była zawodówka - tokarz i praca na warsztacie, później technikum mechaniczne dla pracujących i praca na warsztacie oraz później w biurze jako technolog konstruktor, potem kurs pedagogiczny i tak zostałem nauczycielem zawodu. Razem nazbierało mi się już 24 lata pracy.
Jestem typowym warsztatowcem, nie ciągnie mnie do biura. Czuję się najlepiej przy pracy na warsztacie.
Z "bronią" nie tylko wiatrówkami miałem kontakt odkąd tylko pamiętam. Moim przewodnikiem był nieżyjący już niestety mój Tata, wieloletni myśliwy odszedł w ubiegłym roku do "krainy wiecznych łowów". To on nauczył mnie bezpiecznego obchodzenia się z bronią i wpoił zasady które dotyczą również wiatrówek, także od niego nauczyłem się wielu cennych umiejętności praktycznych.
Pierwsze strzeleckie kroki stawiałem w wieku lat około 8, właśnie pod jego bacznym okiem. Mój Tata prowadził wówczas koło strzeleckie w swoim zakładzie pracy, strzelaliśmy z "Radomki". Czasami nawet były jakieś zawody. W podstawówce zdarzało się czasami trochę postrzelać na PO. W zawodówce należałem do szkolnego koła LOK. Później Tato został myśliwym, więc w domu było kilka sztuk prawdziwej broni palnej, oczywiście nie miałem do niej dostępu, jednak na kontrolnych strzelaniach myśliwych to ja bardzo często robiłem dobre wyniki, nie tylko ze sprzętu Ojca. Nigdy nie ciągnęło mnie też do polowań, czego Tato nie mógł przeboleć, za to od strzelania trudno mnie było oderwać. Jako że Tata czasami zajmował się również konserwacją broni swoich kolegów, miałem możliwość po dotykać i postrzelać z różnej broni myśliwskiej. Wtedy to załapałem tego groźnego wirusa i zapragnąłem mieć swoją własną wiatrówkę, nie było to łatwe ponieważ wymagane były pozwolenia na „broń sportową”, ale co tam, dałem radę. Pierwszym moim własnym sprzętem był IŻ38 - jakimś cudem przemycony z Czechosłowacji przez znajomego z pracy, było to cirka w 1989 roku. Za jakiś czas doszedł pistolecik IŹ 53. Następnie stałem się właścicielem pistoletu Łucznika, dostałem go w prezencie od znajomego leśnika, musiałem na niego również zdobyć pozwolenie - mam je do dziś. Pistolet ten był pierwszą wiatrówką w moim życiu z której miałem okazję postrzelać,. Służy mi wiernie do dziś i ma się dobrze pomimo tego, że ma już 35 lat, wymieniłem w nim tylko uszczelkę tłoka którą zrobiłem sam, reszta to oryginał.
W 2004 roku po zmianie ustawy o broni nabyłem karabinek Hatsan 55s gw, miałem go jakieś 1,5 roku, zrobiłem na nim swój pierwszy poważny tuning, polegający na dorobieniu prowadnicy, wymianie sprężyny i uszczelki tłoka, później karabinek sprzedałem. W międzyczasie miałem również karabinek łucznika który to trafił do mnie od komornika, totalny złom, tragedia normalnie. Po reanimacji zaczął strzelać i też poszedł do ludzi, teraz żałuję że się go pozbyłem. Ale wiem kto go ma i być może go kiedyś odzyskam, mam do niego sentyment.
W 2006 roku trafiłem na forum iwebu. Jak większość oczywiście dopiero po zakupie wiatrówki okazało się co zrobiłem. Kupiłem wtedy karabinek BMK-30, mój wybór padł na taki sprzęt ponieważ od czasu przynależności do LOK-u miałem w pamięci super celny Haenel 312, też go naprawiałem będąc w LOK-u i byłem pod wrażeniem precyzji wykonania i celności. Budowa obu karabinków była podobna tzn. miały boczny naciąg, o reszcie niestety nie miałem pojęcia. Jednak uważam iż w moim przypadku zakup BMK-30, to był dobry wybór, gdyż przez ten rok nauczyłem się więcej o działaniu, budowie wiatrówek niż przez ostatnie dwadzieścia kilka lat.
We wrześniu ubiegłego roku sprzedałem BMK-ę i już po dwóch dniach miałem nowiutką HW97k z AK Hobby. No i oczywiście zrobiłem tuning bo jakże by miało być inaczej, teraz pozostało mi tylko cieszyć się superanckim sprzętem i trenować, trenować i trafiać. W dalszym ciągu mam łucznika wz. 1970 z którego lubię strzelać choć dość rzadko trafiam oraz doszedł jeszcze Walther CP88.
W moim mieście niestety nic się nie dzieje jeśli chodzi o wiatrówki, jest co prawda jeden sklepik w którym można nabyć „urządzenia pneumatyczne” i trochę śrutu, ale wyboru to nie ma, a ceny są kosmiczne. Ci co mają wiatrówki co prawda gdzieś strzelają, pewnie na działkach i po krzakach lub na nieczynnym poligonie. Mam tylko jednego stałego kumpla po lufie z którym systematycznie jeżdżę na strzelnicę by tam po rywalizować lub po prostu odstresować się po pracy. Cały czas szukamy kilku normalnych chłopaków bądź dziewcząt/kobiet którzy byli by chętni pobawić się razem z nami w bezpiecznym miejscu.
W pracy natomiast jest nas kilku w tym jedna kobieta, mamy razem sporo sprzętu wiatrówkowego, tylko że brakuje czasu na zabawę, a po pracy każdy ma swoje obowiązki. Większość tych wiatrówek przeszła przez moje ręce, są to między innymi: trzy iżyki 38, jeden iż53, dwie slavie - 631 i 634, dwa liderki 3, HW25 GL, no i moje: HW97k, łucznik wz.1970 i 187 oraz najnowszy zakup Walther CP88.
Pozdrawiam z Malborka.
Adam